Dobry film ostatnio widziałam - Margaret (2011)


Oboje z mężem jesteśmy prawdziwymi kino maniakami ale jako że mamy dwoje małych dzieci to ostatnimi czasy bardzo rzadko chodzimy do kina. Większość filmów kinowych oglądamy tak  dobry rok po ich premierze na wielkim ekranie jak wychodzą na DVD albo gdy są dostępne online. Dlatego większość filmów jakie będę Wam polecać na tym blogu to nie są filmy na które będziecie się mogli wybrac do kina ale zaręczam za to że będą to zawsze filmy godne polecenia jeśli tak jak my nie macie czasu na oglądanie przypadkowych filmów i wybieracie je z ogromną rozwagą żeby uniknąć rozczarowań. W moim odczuciu mało jest wydarzeń w życiu po których człowiek jest tak wściekły że stracił dwie godziny życia których już nigdy nie odzyska jak wtedy gdy się wstaje z kanapy po obejrzeniu kiepskiego filmu. Życie codzienne pisze nam w skali życia na tyle dużo kiepskich historii pozbawionych zupełnie sensu i dłużących się w nieskończoność że naprawdę  nie mam najmniejszej ochoty oglądać tego na ekranie w swoim czasie wolnym. Natomiast dobry film choć taki rzadki w przyrodzie bywa przeżyciem naprawdę wielkim i dostarcza nieraz prawdziwych uniesień intelektualnych. Tylko jak mielibyśmy odróżnić dobry film od kiepskiego filmu przed obejrzeniem go? My mamy z mężem niezawodną metodę - kierujemy się zdaniem krytyka filmowego z magazynu Rolling Stone, Petera Traversa,  oraz zdaniem krytyków z portalu rottentomatoes którzy mają najwyraźniej takie same upodobania filmowe jak my i jeśli oni film bardzo polecają to my już wiemy że warto go zobaczyć. Dzięki temu my unikamy niepotrzebnych rozczarowań i Wam również tę metodę selekcji filmów bardzo polecamy.

Ostatnim film jaki oglądaliśmy  był  mało znany szerszej publiczności film "Margaret" z Anną Paquin w roli głównej. Film nakręcono w 2005 ale z powodu kłopotów z montażem spędził 6 lat (!) na etapie post-produkcji (montażyści spisali się ostatecznie świetnie) i wszedł do kin w Stanach dopiero w 2011 roku, w dodatku bez większej kampanii  promocyjnej i ....przepadł zupełnie. Tymczasem jest to naprawdę bardzo dobry film - jeden z najlepszych jakie kiedykolwiek widzieliśmy.

"Margaret" to klasyczny dramat w trzech aktach który pokazuje trudny proces nie tyle dorastania  gdyż bohaterka ma już 18 lat co stawania się osobą dorosłą jeśli za definicję dorosłości przyjmiemy stanie się osobiście w pełni odpowiedzialnym za coś lub za kogoś, choćby siebie. W największym skrócie, główna bohaterka przyczynia się do tragicznego w skutkach wypadku drogowego i, jak się można domyślić, to wydarzenie zmienia ją i jej życie na zawsze a reżyserowi pozwala na głęboka analizę tego szczególnego okresu w życiu każdej młodej osoby kiedy po raz pierwszy doświadcza ona prawdziwego dramatu nie z perspektywy  obserwatora czy czytelnika, choćby bardzo empatycznego, ale z perspektywy uczestnika i to doświadczenie staje się momentem przejścia w okres dorosłości i towarzyszącej mu odpowiedzialności, nieraz bardzo dojmującej i przygnębiającej. Film jest nie tylko świetnie pomyślany i napisany ale też wybitnie zagrany - Anna Paquin (oscarowa rola w filmie Fortepian, znana również z serialu True Blood) jest porywająca, prawdziwa w każdym geście a i drugoplanowi aktorzy  (w tym  bardzo młodo wyglądający Matt Damon i Matthew Broderick) również świetnie stają na wysokości zadania. Wszystkie postacie, również te poboczne, są wielowymiarowe i nie podlegają łatwej ocenie moralnej jak to naprawdę najczęściej w życiu jest. W filmie nie ma żadnych dłużyzn ani zbędnych scen a poboczne wątki są równie ciekawe jak główny watek i dopełniają całości. Szczególnie ciekawe są relacje głównej bohaterki z matką - w tej roli  J. Smith Cameron oraz nowo poznaną znacznie starszą koleżanką. Ogromną jego zaletą  są też niewątpliwie niesamowicie naturalne dialogi które dodatkowo dodają filmowi wiarygodności.Film można śmiało porównywać do równie świetnych i uznanych dramatów jak "Zwykli ludzie" Roberta Redforda czy  "Rachel wychodzi za mąż" Jonathana Demme'a.

Polecamy z mężem ten film ogromnie.

A tak wygląda zapowiedź filmowa.



A jakie filmy na Was zrobiły ostatnio duże wrażenie?


Comments

  1. Kasiu, czy widziałaś kiedyś "Once"? Bardzo dobry film i wydaje mi się, że jeśli nie miałaś jeszcze szansy go obejrzeć, to z pewnością Ci się spodoba. Polecam też "Across the Universe", ale tylko w wersji oryginalnej, angielskiej. :) Ten drugi, to chyba jeden z moich ulubionych filmów.
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. "Once" widziałam i bardzo mi się podobał. Teraz poszukam 'Across the Universe'. Dzięki:)

      Delete
  2. hej, przypadkiem trafiłam na Twojego bloga. Bardzo mi się podoba ten pomysł z recenzjami. Przeczytałam wszystkie. Zostanę Twoją stałą czytelniczką :)
    Kiedyś też miałam takiego swojego pana recenzenta, na którego filmy szłam w ciemno, bo wiedziałam, że pieniądze nie będą wyrzucone w błoto, a czas nie będzie stracony. Teraz podobnie jak Ty nie mam czasu na wycieczki do kina i oglądam tylko to co jest dostępne online :( Twoich polecanych filmów nie oglądałam. Ba, nawet nie słyszałam o nich - a uznaję siebie za fankę kina niszowego cha cha cha :D
    Ale "Once" i "Nietykalni" utwierdzają mnie w przekonaniu, że jednak mamy podobny gust i warto stracić parę godzin. Teraz muszę tylko trochę czasu znaleźć i nadrobić zaległości :) I czekam z niecierpliwością na następną recenzję :)
    Się rozpisałam :)
    Pozdrawiam
    Ania

    ReplyDelete
    Replies
    1. W sumie, to nie przypadkiem trafiłam na bloga. Tytuł mi się spodobał ;)

      Delete

Post a Comment